Zachwiania, trudności, dołki w naszych patchworkach pojawiają się, tak samo jak w każdej relacji. Przybierają jednak bardziej skomplikowaną formę. Specyfika budowania nowej rodziny na fundamentach poprzednich, z którymi łączą nas nie tylko wspomnienia na zdjęciach, jest naturalnie trudniejsza.
Wiesz, że niektóre z konfliktów pojawiających się podczas budowy patchworku można przewidzieć?
Oczywiście pojawiają się kryzysy związane z konkretnymi wydarzeniami, czasem nieprzewidywalne i wybuchające nagle, ale są też takie, których można się spodziewać. Wynikają po prostu z przechodzenia do kolejnego etapu tworzenia naszej relacji.
Może warto być na to przygotowanym?
Może warto zaakceptować, że mogą być trudniejsze momenty, które po prostu pojawiają się jako naturalny element wkraczania patchworku do kolejnej fazy? Może wtedy łatwiej potraktujesz te trudności jako szansę na porozumienie, na dopełnienie, na pójście krok dalej, a nie jak na coś co zniszczy Twoją relację?
Spróbuj, bo tworzenie patchworkowej rodziny jest niewątpliwie dużą zmianą dla wszystkich jej członków. Łatwiej będzie wytrwać, jeśli zrozumiesz ten proces, przez który przechodzimy podczas życiowej zmiany. Łatwiej będzie zaakceptować emocje i trudności z tym związane. Oczywiście ich natężenie i czas trwania może być różny, ale dotyczy każdego człowieka.
Zerknij na cokolwiek co w życiu robiłaś/robiłeś a wiązało się ze zmianą. Zazwyczaj na początku odczuwamy niepokój przeradzający się w ekscytujące początki, potem zwątpienie, może nawet strach czy złość, swego rodzaju chaos, a na końcu powolną akceptację.
Taką właśnie zmienność często opisują moi klienci, którzy tworzą patchworki od kilku lat. U mnie było podobnie. Patrząc na niejedną relację mogę stwierdzić, że tworzy się pewien schemat. Widzę w tym podobieństwa. Co więcej, odzwierciedlają one dokładnie to, co pokazuje nam krzywa zmiany osobistej Johna Fishera. I chodź ta teoria mówi o transformacji osobistej, to jest analogiczna do procesu tworzenia patchworku, w którym występuje 8 kroków prowadzących do tego, aby odczuć, że zmiana wyszła nam na „dobre”.
Może i u siebie zauważysz kolejne etapy? Niektóre pewnie pominiesz, a inne będą długo i mocno Tobie towarzyszyć. Może tak być, że zrobisz kilka rundek, kroków do tyłu, że jeden potrwa dłużej a inny krócej. Każdy z nas przechodzi je w swoim indywidualnym tempie i intensywności, bo każdy z nas ma inne doświadczenia, inaczej reaguje na rzeczywistość, z innym natężeniem przeżywa swoje życie. Po prostu.
Warto mieć świadomość, gdzie jest największe ryzyko wycofania się z patchworku. Chciałabym byś zwróciła/zwrócił uwagę zwłaszcza na 3 krytyczne momenty, które zaznaczę poniżej. Tu trzeba być czujnym, bo to wtedy najczęściej nasze patchworki zaczynają się rozpadać. Mam nadzieję, że sama świadomość takiego naturalnego procesu pomoże Ci przejść przez niego łagodniej z akceptacją i zrozumieniem.
Jakie emocje towarzysza nam na poszczególnych etapach budowania naszej patchworkowej rodziny? W których momentach zachować czujność?
1. Najpierw pojawia się niepokój. To pierwsze odczucie podczas przechodzenia zmiany. To moment często po rozpadzie poprzedniego związku. Czy sobie poradzimy? Czy damy radę? Zastanawiamy się czy warto rozpocząć nowy etap w życiu i na ile to jest ten odpowiedni moment. Rozważamy to, co jest w zasięgu naszego wpływu.
2. Potem nadchodzi szczęście/zadowolenie. Poznajemy nowego partnera. Wreszcie coś się zmieni, coś było nie tak, a my to zmodyfikowaliśmy. Super. Uzasadniamy, że np. rozstanie miało sens, bo teraz nowa relacja jest taka wspaniała i będzie cudowanie. Towarzysząca euforia wynika z dostrzegania szansy na to, że będzie lepiej, inaczej.
To pierwszy krytyczny moment by porzucić zmianę i nie myśleć o tym by zbudować patchwork. Wydaje Ci się dziwne? Czujesz, że fruwasz i teraz jest kryzys? No cóż… Może pojawić się zaprzeczenie, niedowierzanie, trochę udawania, że tak jakby nic się nie zmieniło i zaczynamy działać jakby żadnej zmiany nie było. Może jednak nie było mi tak źle? Może się pomyliłam? Może lepiej wrócić do tego co było? Albo przynajmniej pozostać tu, gdzie jestem i nie pakować się w nowy związek? Niektórzy na tym etapie wycofują się i nie wchodzą w kolejny etap budowania patchworku. Po prostu podejmują decyzję, by go nie budować, bo nie wierzą, że może się udać.
3. Jeśli jednak decydujemy się iść dalej, to za chwilę pojawiają się obawy i strach. Nie wszystko jest tak idealnie, występują problemy. Twoje dzieci poznają partnera albo Ty poznajesz dzieci partnera, jest niepokój. Uświadamiamy sobie, że będzie inaczej, że będziemy musieli coś zmienić i działać nie tak jak jesteśmy przyzwyczajeni, że musimy się czegoś nauczyć, zmodyfikować. Zastanawiamy się w jaki sposób to wszystko może nas dotknąć, jak to na nas wpłynie? Tu jeszcze nie widać super efektów, a włożony wysiłek w budowanie relacji jest bardzo duży.
4. Wkracza teraz poczucie zagrożenia. Rodzą się wątpliwości. Pewne sprawy okazują się trudniejsze niż zakładaliśmy. Zmiana zaczyna nas przerastać. Stara rzeczywistość jest już odległa, a w nowej nie ma jeszcze tego super, wow… jakie sobie wyobrażaliśmy w fazie zadowolenia… tej całkiem początkowej.
5. Dochodzi kolejne nieprzyjemne uczucie, czyli poczucia winy. Szukamy usprawiedliwień, czy ja naprawdę to zrobiłam/zrobiłem? Dostrzegamy „błędy” we wcześniejszych działaniach. Pojawia się czasem żal, że podjęliśmy taką decyzję. Okazuje się przecież, że budowanie relacji wymaga pracy i że pojawiają się problemy, których nie przewidywaliśmy, że może skrzywdziliśmy dzieci…
To drugi moment by porzucić patchwork. Rozczarowanie może spowodować, że wycofujemy się twierdząc, że to nie dla nas. Tu wiele osób po prostu poddaje się. Niektórzy decydują się na kolejny krok i wybierają inną strategię „skoro jestem tak daleko, to nie zrezygnuję”.
6. Gdy trochę zaakceptujemy nasze wątpliwości to nadal odczuwamy przygnębienie i wpadamy w „dołek”. Czy to ma w ogóle sens? Czy to co było dotychczas jest w zgodzie ze mną? Czy warto? Może jednak to nie to, co bym chciała? No i po co ja w to się pakowałem? Zastanawiamy się jak będzie przyszłość?
To trzeci punkt zwrotny. Możemy poczuć wrogość, robić sobie wyrzuty i w efekcie to kolejny moment, w którym niektóre patchworki po prostu się rozpadają.
Jeśli dochodzisz do tego momentu to potem z górki 🙂 a raczej może pod górkę, bo wychodzimy z dołka 🙂 ale jest już łatwiej.
7. Następuje stopniowa akceptacja. Widzimy siebie jako patchwork przyszłości. Zaczynamy radzić sobie z nową sytuacją, z jej blaskami i cieniami. Rodzi się w nas zaciekawienie i nadzieja. Już znamy się na tyle dobrze, że śmiało możemy myśleć o tym, co będzie. Widzimy to bardziej realnie, a nie tak jak na początku w różowych okularach.
8. I nadchodzi już takie w pełni nowe życie. Gratuluję 🙂Czujemy, że to się sprawdza i dobrze działa, że ta zmiana jest dobra. Włącza się entuzjazm. Zazwyczaj mamy już też ułożone relacje z byłymi partnerami. Oczywiście nie zawsze one będą idealne, ale są w miarę przewidywalne. To faza, którą lubię nazywać „wiem co, gdzie mam w szafie”. Nie zawsze musi być tam porządek, ale łatwo mi się w niej odnaleźć i to mi daje radość.
Zapytasz mnie, ile to wszystko będzie trwało? No cóż. Niektórzy twierdzą, że przy budowaniu patchworku potrzebnych jest kilka lat, pięć, osiem… na akceptację sytuacji, ale wiesz, szczerze Ci powiem, że ja znam skrajnie różne przypadki. To tak, jak na przykład z przechodzeniem przez stratę, żałobę, nie ma reguły, ile ona trwa. Jedni potrzebują tygodni, inni lat, ale poszczególne etapy są podobne.
Masz już świadomość co się dzieje po drodze i jakie emocje mogą Ci towarzyszyć. Już wiesz na co szczególnie zwrócić uwagę, a w którym momencie warto sobie pomóc, by przetrwać trudności. Bywa czasem, że utykamy w jakiejś fazie i potrzebujemy wsparcia, aby pójść dalej. Może też być tak, że któryś z etapów będzie u Ciebie tak krótki, że go nie dostrzeżesz…
Zobacz, w którym momencie swojej drogi jesteś, zaakceptuj emocje, nawet te nieprzyjemne. Nie jesteś sama. Nie jesteś sam. Większość z nas, budujący nową rodzinę, przechodzi podobne etapy a sam kryzys pokazuje nam co jest dla nas ważne. Potraktuj go jako potencjał… na rozwój Waszego patchworku.
I najważniejsze. Nie chcę powiedzieć, że będąc na etapie akceptacji nie dotknie Was już żaden kryzys 🙂 i będziecie żyli długo i szczęśliwie jak w bajkach. Zauważ, że one kończą się właśnie w takich momentach i nie opisują co działo się dalej? Kto by chciał słuchać, jak Kopciuszek zaczęła kłócić się z księciem po 10 latach małżeństwa? Albo jak ich dzieci dorastały i trzaskały drzwiami komnaty?
Mama tylko nadzieję, że każdą ich kłótnię potraktowali jako szansę na rozwój ich związku.
I tego właśnie Tobie życzę 🙂
WSTECZStrona korzysta z plików Cookies zgodnie z celamia określonymi w Polityce prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików Cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki interentowej.